środa, 27 lutego 2013

Od Selene

Nie ! Muszę iść do Raimunda ! Ja ją zabiję ! Dość miałam tej całej Elizy ! Ych ..
- Raimundo słuchaj musimy zabić Elizę !
- Skąd mam wiedzieć ,że nie jesteś Elizą ?!
- Daj spokój ! Ych.. Nie rozumiesz ,że trzeba ją zabić ?!
- Dobrze możemy ją zabić ,ale co masz na swoją obronę ? - zapytał ,a ja pokazałam siniaka. - Dobra to ty jesteś Selene, idźmy.
Szliśmy sobie przez las, Eliz leżała półmartwa na polanie. Raimundo wziął ją na plecy. Ja zwołałam resztę na "pogrzeb". Wszyscy byliśmy już na polanie gdzie miała się odbyć ceremonia.
- I co masz jakieś pomysły jak można ją zabić ? Hem ... ? - zapytał,a ja wzięłam topór i bez wahania przecięłam jej szyję. Nagle niebo zrobiło się czarne, niebo przecinały raz po raz błyskawice, ziemia rozstąpiła się. Z nieba lała się krew. Z niebios zstąpiła Amelis ...
- Zaburzyliście harmonię !!! TY ( i ty wskazała na mnie ) I CAŁE WASZE STADO ! Złamaliście trakt który trwa wieki !!! Zabiliście bliźniego !!! - krzyczała
- Ale ona jest demonem - powiedziałam cicho.
- Milcz ! - darła się dalej i nagle poczułam niewyobrażalny ból, padłam na ziemię. - Nie wychylaj się - powiedziała znacznie ciszej.
- Jako ,że złamaliście trakt dopilnuję ,aby całe to wasze "stado" zostało wygnane z tych pięknych terenów ! Całe wasze stado dotknie głód i bieda. - Wszyscy wymienili ze sobą przerażone spojrzenia.
- A teraz już wynocha ! Bo zrobię to tak samo jak z tą ( i tu znowu pokazała na mnie )
Całe stado ruszyło w stronę pustyni... Ja zostałam na ziemi. Jak wszystko ucichło Noelia po cichu podeszła do mnie i teleportowała nas do swojej świątyni.
- Co ja zrobiłam ... Co ja zrobiłam .... - powtarzałam w kółko.
- Cicho bądź Amelis się nie zna.
- Tsssa i kto to mówi - odpowiedziałam
Zapanowała cisza. Noelia poszła do innego pokoju,a ja zostałam sama.
- Muszę ich ratować - powiedziałam
- Nie dasz rady - odpowiedziała mi Noelia - tak się składa ,że nasz ojciec i całe jego zgromadzenie czekają w postaci smoków zaraz przed pustynią ... Chcą pomścić Elizę ..
- NIE !!!!!
- Chodź zobacz .... - powiedziała i zaprowadziła mnie do pokoju ... W kuli pokazał się ten obraz ....
- I co mam zrobić - zapytałam.
- Tylko ty możesz ich uratować.
- Ale jak ?
- Daj mi chwilę - powiedziała i wyszła. Wróciła po piętnasty minutach z lisim smokiem ( patrz stworzenia )
- Co on tu robi ? - zapytałam, Noelia nie odpowiedziała tylko gadała z tym lisem po innym języku.
- Nie ruszaj się - powiedziała, a lis zaczął machać czymś nad moją głową,a ja powoli zamieniałam się w SMOKA ?! Wyglądałam tak:
Powoli robiłam się coraz większa ,aż musiałam wyjść z świątyni. Noelia dała mi znak abym leciała. Moje rozmiary przewyższały 100 piętrowy budynek. 
- Nieźle - myślałam w duchu. Teraz leciałam z prędkością ok. 200 km/h :D To było niesamowite.
Jednka w duszy miałam strach.. w końcu było tam prawie 10 smoków. Przyleciałam na miejsce. Cała wataha wytrzeszczyła oczy. Ja dałam im znak aby zawrócili. Oni bali się mnie , nie poznali mnie. Przeciwnicy zbliżali się. Udało mi się powalić całą dziewiątkę. Został jeden mój biologiczny ojciec..... 
CDN


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz