sobota, 20 kwietnia 2013

Od Raimunda

Zabrałem Safire do siebie tam jeszcze poszła spać. Nie chciałem się narzucać Sanowi i Selene. Czułem potworny ból. Nie miałem siły być w formie wilka dla tego chodziłem jako anioł.Poszedłem na dwór. Wyciągnąłem z kieszeni Oko Dnia i skontaktowałem sie z Razjelem.
-Hej Raz weź wyślij mi przez jakiegoś posłańca coś przeciwbólowego.- powiedziałem zwyczajnie.
-CO ty sobie wyobrażasz na litość Jasności!? Wracaj do Królestwa.- powiedział podirytowany.
-Nie mogę ich teraz zostawić tym bardziej że pojawił się ktoś kto posiadł bardzo potężną demoniczną moc. Ktoś kto przeciw stawił się nawet Lampie ( ksywa Lucyfera), jest to ktoś z Apokalipto.. Nie zostawię ich samych z tym problemem..- powiedziałem stanowczo.
-Dobra rozumiem ale sam się będziesz tłumaczył przed Gabrielem i swoim ojcem. Jutro powinien u ciebie pojawić się Manekochi i dać ci leki. Niech Jasność ma cię w opiece - powiedział i zakończyliśmy rozmowę. Przyszedł do mnie Sean.
-Jak tam gruby u Safiry?- zapytał.
-Chwilowo jeszcze śpi więc nawet nie waż się włazić.- powiedziałem lekko zachrypniętym głosem.
-Zbliża się kolejna wojna.. - zaczął a ja się potwornie zdziwiłem.
-Nie mów że znowu Daris...?- zapytałem on tylko pokiwał głową na tak.- Choć za mną- powiedziałem i ruszałem do swojej jadalni. Dotknąłem ściany i wypowiedziałem mało zrozumiałe słowa. Ściana znikneła a nam ukazała się zbrojownia.
-O w dupe- powiedział Sean.
-Hah troche się tego uzbierało.- powiedziałem prezentując anielską broń. - Na wojnę będzie w sam raz. Czyściel dusz, Niszczyciel kaliber 28 mm itd. 
-Yyyyyyyy.  Niesamowite.
-To nam da przewagę na wojnie. Tym razem osobiście zabiję tą Sukę Dairs... -powiedziałem zdecydowanym głosem.- Ta broń cała jest magiczna więc zabije nawet stworzenie odporne na magie.
Sean?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz