niedziela, 21 kwietnia 2013

Od Raimunda

Rano czułem że mam kaca jak nic. Sean spał u mnie na kanapie. A mnie nie dość że wszystko boli to jeszcze do tego kac. Wyszedłem na dwór zaczerpnąć świeżego powietrza. Tam spotkałem  Manekochiego.
-Razyjel kazał dać ci tą paczkę, masz tu odrazu coś na kaca. Bo wczoraj jeszcze do niego dzwoniłeś przez Oko Dnia....hah.. następnym razem chyba cię zatłucze za pobutke po tak ciężkim dniu.- powiedział ze stalową miną.
-Oj naprawdę z Seanem wczoraj musieliśmy przegiąć z piciem. Bo ja nie pamiętam żebym potem gdzieś dzwonił. A ty lepiej wyskakuj z tych leków bo mnie wszystko boli.- powiedziałem zmęczonym głosem. Manekochi wyciągnął z torby kilka buteleczek i dał mi je.
-Masz to wszystko co Mistrz dla ciebie uszykował. Niech Jasność ma cie w opiece.- powiedział i odleciał. Wszedłem do domu i zobaczyłem że Sean się obudził.
-Po co ci te buteleczki?- zapytał.
-To leki przeciw bólowe i coś na moje rany.- powiedziałem i wypiłem jednym łykiem zawartość pierwszej butelki. Z sypialni wszyła Safira.
-Musicie tak hałasować! Ja czuje się padnięta.- powiedziała marudnym głosem.
-Przepraszam.- powiedziałem skruszonym głosem.
-Ja idę do Selene bo mi się też zaraz oberwie za to że nie wróciłem na noc.- powiedział i wyszedł.
-Hah spoko musimy to kiedyś powtórzyć.- powiedziałem i sie pożegnaliśmy.
Safira?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz